Leki na receptę można kupować wyłącznie w aptekach stacjonarnych. Wszystkie inne źródła są nielegalne i stanowią poważne zagrożenie dla zdrowia – podkreślają Ministerstwo Zdrowia, Główny Inspektorat Farmaceutyczny, Komenda Główna Policji i Polska Agencja Antydopingowa w kampanii społecznej, której celem jest uświadomienie Polakom ryzyka związanego z kupowaniem leków z nieznanych źródeł
Handel sfałszowanymi lekami stanowi globalne zagrożenie – według szacunków Interpolu każdego roku umiera nawet 1 milion osób z powodu ich używania.
Główny Inspektor Farmaceutyczny Łukasz Pietrzak alarmuje - aż 50 proc. leków dostępnych w internecie jest sfałszowanych. Szacuje się, że przemysł fałszywych leków generuje rocznie 200 mld zł.
Z kolei koszty hospitalizacji spowodowane działaniem niepożądanym leków i ich przedawkowaniem wynoszą około 90 mln zł rocznie - to blisko 26 tys. hospitalizacji.
Najczęściej fałszowane są leki odchudzające, anaboliczne, antykoncepcyjne, a nawet preparaty stosowane w kardiologii i onkologii.
- Monitorujemy internet i wspólnie z Policją zamykamy nielegalne składowiska leków. Skala problemu pokazuje jednak, że pacjenci wciąż nie zdają sobie sprawy, że kupowanie leków przez internet to igraniem ze śmiercią – dodał Pietrzak.
Głównym kanałem dystrybucji podrobionych leków jest internet. - Dlatego tak ważne jest, by edukować społeczeństwo o zagrożeniach związanych z nielegalnym obrotem leków – zaznaczył Tomasz Michułka - zastępca Komendanta Głównego Policji.
Handlarze sfałszowanych leków to przestępcy. W walce z nielegalnymi sprzedawcami ważna jest rezygnacja z zakupów i zgłoszenie organom lub instytucjom odpowiedzialnym za bezpieczeństwo publiczne podejrzanej strony. Nie okradajmy się ze zdrowia.
Sportowcy w grupie ryzyka
Szczególnie narażeni na kontakt ze sfałszowanymi lekami są sportowcy oraz osoby aktywne fizycznie. „Bezpieczeństwo zdrowotne sportowców, nie tylko wyczynowych, jest naszym priorytetem. Ważne jest, by byli świadomi ryzyka i niebezpieczeństw związanych ze stosowaniem substancji nieznanego pochodzenia, które mogą zawierać zabronione w sporcie składniki” – powiedział Michał Rynkowski, dyrektor Polskiej Agencji Antydopingowej.
Ministerstwo Zdrowia