MISZMASZ TWOJA GAZETA

PORTAL DLA DŁUŻNIKÓW, WIERZYCIELI, KOMORNIKÓW, SĘDZIÓW I PRAWNIKÓW
Dziś jest:  czwartek 5 grudnia 2024r.

PRZEGLĄD PRASY

  • Miszmasz - Czarny Piar
  • Miszmasz - Czarny Piar
  • Miszmasz - Czarny Piar
  • Miszmasz - Czarny Piar
  • Miszmasz - Czarny Piar
  • baner www policjaPolska Ponad Podziałami: "Co winne rodziny? Funkcjonariusze którzy nachodzą i nękają przedsiębiorców często pozbawiają cała rodzinę jedynego źródła dochodu. I nikt się tym nie przejmuje❗ Być może ich żony wpłyną na nich aby zmieli swoje zachowanie lub zawód"

  • Komisja Nadzoru Finansowego („Komisja”) wydała 16 grudnia 2020 r. decyzję nakładającą na Bożenę Solską, pełniącą w okresie od 30 grudnia 2016 r. do 27 czerwca 2018 r. funkcję członka zarządu GetBack SA („Spółka”, „Emitent”)

    karę pieniężną w wysokości 900 000 zł

    za naruszenia obowiązków informacyjnych przez spółkę w zakresie sporządzania śródrocznych raportów okresowych za 2017 r., tj. sporządzenie skonsolidowanego raportu półrocznego za I półrocze 2017 r., raportu półrocznego za I półrocze 2017 r., skonsolidowanego raportu kwartalnego za III kwartał 2017 r. i raportu kwartalnego za III kwartał 2017 r. oraz nieterminowe przekazanie 3 raportów okresowych za 2017 r. i I kwartał 2018 r.

     

    Wydanie decyzji nakładającej karę pieniężną na Bożenę Solską jest konsekwencją wydania w dniu 17 grudnia 2019 r. decyzji administracyjnej nakładającej na GetBack SA karę pieniężną w wysokości 500 000 zł m.in. w związku z nienależytym wykonaniem obowiązków informacyjnych w zakresie sporządzenia skonsolidowanego raportu półrocznego za I półrocze roku obrotowego 2017, raportu półrocznego za I półrocze roku obrotowego 2017, skonsolidowanego raportu kwartalnego za III kwartał roku obrotowego 2017 oraz raportu kwartalnego za III kwartał roku obrotowego 2017 oraz nieopublikowaniem skonsolidowanego raportu rocznego za rok obrotowy 2017, raportu rocznego za rok obrotowy 2017 oraz skonsolidowanego raportu kwartalnego za I kwartał roku obrotowego 20181.

     

    Komisja podkreśla, że w przypadku ustanowienia wieloosobowego zarządu w spółce akcyjnej, członkowie zarządu solidarnie odpowiadają za zarządzanie spółką, a ich obowiązkiem jest wspólne dbanie o należyte wykonywanie wszystkich obowiązków nałożonych przez prawo, w tym informacyjnych. Ewentualne ograniczenie odpowiedzialności członka zarządu za poszczególne kategorie czynności związanych z prowadzeniem spraw spółki może przewidywać statut spółki akcyjnej. Podkreślenia wymaga, że statut emitenta nie przywidywał ograniczenia odpowiedzialności Bożeny Solskiej do określonych kategorii spraw, wobec czego strona ponosi odpowiedzialność za naruszenie przez spółkę obowiązków informacyjnych.

     

    Bożena Solska nadzorowała w spółce obszar zarządzania aktywami funduszy, controlingu i analiz finansowych, informacji biznesowej, ewidencji wierzytelności, rachunkowości, sprawozdawczości finansowej i podatków. Z uwagi na zakres jej obowiązków, nadzorowała proces przygotowywania raportów finansowych spółki.

     

    Działania Bożeny Solskiej, która nie wypełniała należycie swoich obowiązków związanych z pełnieniem funkcji członka zarządu spółki, Komisja oceniła jako całkowicie nieakceptowalne, w związku z czym spotkały się ze stanowczą reakcją organu nadzoru. Komisja podkreśla, że stwierdzone naruszenia są bardzo poważne, a ich skala i skutki dotyczą szerokiej grupy inwestorów indywidualnych, którzy inwestowali środki pieniężne w akcje i obligacje emitenta, opierając swoje decyzje na nierzetelnych informacjach przekazywanych przez spółkę.

    Z tego względu nakładana kara powinna mieć charakter odczuwalny dla strony postępowania.

     

    Członkowie organów spółek publicznych powinni być świadomi rangi odpowiedzialności, jaka na nich ciąży w związku z pełnioną funkcją oraz nieuchronności sankcji administracyjnych w przypadku nieprzestrzegania prawa.

     

    Maksymalny wymiar kary w przypadku wskazanych naruszeń wynosi 1 000 000 zł.

    W związku ze złożeniem przez Bożenę Solską wniosku o ponowne rozpatrzenie sprawy, decyzja Komisji nie jest ostateczna.

     

     

     

    KNF

     

  • Sąd Okręgowy w Krakowie uwzględnił apelację Prokuratora Regionalnego w Krakowie w sprawie dotyczącej Fabryki Maszyn Rolniczych „Odlew”, uchylił zaskarżone postanowienie i przekazał sprawę do ponownego rozpoznania sądowi I instancji

     

    Prokurator zaskarżył decyzję sądu rejestrowego oddalającą jego skargę o wznowienie prawomocnie zakończonego postępowania rejestrowego, w wyniku którego Fabryka Maszyn Rolniczych „Odlew” została przekształcona ze spółki akcyjnej w spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością, zaś spółka jako spółka akcyjna została wykreślona z KRS-u.

    Sąd Okręgowy w Krakowie podzielił zarzuty apelacyjne i argumentację prokuratora odnośnie interpretacji przepisu art. 2 ust. 1 i 3 ustawy z dnia 29 kwietnia 2010 r. o zmianie ustawy – Przepisy wprowadzające ustawę o Krajowym Rejestrze Sądowym.

     

    Jak wskazał w środku odwoławczym Prokurator Regionalny w Krakowie przepis ten daje podstawę do wznowienia postępowania rejestrowego „o wpis” na podstawie ogólnej regulacji zawartej w Kodeksie postępowania cywilnego. Przedstawiona przez prokuratora argumentacja, która została podzielona także przez Prokuratorię Generalną RP, sprawiła, że sprawa przekształcenia Fabryki Maszyn Rolniczych „Odlew” S.A. w spółkę z o.o. na podstawie nieistniejących uchwał wejdzie ponownie na wokandę krakowskiego sądu rejestrowego.

     

    Powyższe postępowanie jest ściśle związane z innym, aktualnie zwieszonym postępowaniem dotyczącym wznowienia prawomocnie zakończonego postępowania o wpis ww. podmiotu jako spółki z ograniczoną odpowiedzialnością do KRS.

     

    Żądania wysuwane przez reaktywowaną spółkę

    Fabryka Maszyn Rolniczych „ODLEW” spółka z o.o. w Krakowie została reaktywowana na podstawie uchwały organów spółki z 9 września 1989 roku. Spółka w 2005 roku została przekształcona w spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością. Następnie zaczęła kierować przeciwko Skarbowi Państwa roszczenia majątkowe związane z wydaniem aktów nacjonalizacyjnych.

     

    Z materiału dowodowego zgromadzonego w sprawie wynikało, że osoby głosujące na walnym zgromadzeniu odbytym 9 września 1989 roku nie były akcjonariuszami spółki. Tym samym wszelkie czynności podejmowane przez nie na kolejnych zgromadzeniach, nie miały charakteru uchwał i nie miały mocy prawnej. Ponadto wszelkie czynności pozostałych organów spółki wybranych przez wadliwych akcjonariuszy, były objęte wadą prawną, a w konsekwencji należy je uznać za nieważne. Spółka Fabryka Maszyn Rolniczych „ODLEW” od samego początku nie posiadała prawidłowej reprezentacji i nie mogła podejmować skutecznych działań prawnych.

     

    Sąd Okręgowy w Krakowie 30 czerwca 2016 r. uwzględnił w całości powództwo Skarbu Państwa orzekając o nieistnieniu uchwał dotyczących powstania spółki. Podstawą faktyczną wydania omawianego wyroku było ustalenie, że walne zgromadzenie akcjonariuszy odbyte 9 września 1989 r. zostało zwołane z naruszeniem przepisów prawa, albowiem zarząd nie miał zdolności do zwołania zgromadzenia z uwagi na jego niekompletny skład.

     

    Wniosek o wykreślenie spółki

    Prokurator Regionalny w Krakowie wniósł skargę o wznowienie postępowania zakończonego prawomocnym postanowieniem w przedmiocie wpisu spółki do KRS-u. Sąd Rejonowy dla Krakowa – Śródmieścia w Krakowie 8 września 2018 roku, działając jako sąd rejestrowy, uwzględnił skargę Prokuratora Regionalnego w Krakowie o wznowienie prawomocnie zakończonego postępowania rejestrowego.

    Sąd wznowił postępowanie rejestrowe zakończone prawomocnym postanowieniem z 28 lipca 2005 roku o wpisie przekształconej spółki Fabryki Maszyn Rolniczych „ODLEW” sp. z o.o. w Krakowie do KRS-u oraz uchylił zaskarżone przez prokuratora postanowienie i oddalił wniosek spółki o wpis. Decyzja sądu została zaskarżona przez spółkę. Postępowanie odwoławcze w tej sprawie zostało zawieszone. Prokuratura rozważa skierowanie wniosku o jego podjęcie.

     

    Wszelkie działania podejmowane przez prokuraturę w sprawie Fabryki Maszyn Rolniczych „ODLEW” zmierzają do tego, by nieuprawnione osoby, które próbowały reaktywować spółkę, nie mogły odzyskać nieruchomości oraz wielomilionowych odszkodowań od Skarbu Państwa.

     

     

     

    Prokuratura Krajowa

     

  • Koronahisteria czyli wykańczanie MiŚ-a. Komentarz Rafała Ziemkiewicza

  • Analiza Piotra Korczarowskiego
  • Rada Ministrów przyjęła projekt ustawy o zmianie ustawy o dowodach osobistych oraz niektórych innych ustaw, przedłożony przez ministra spraw wewnętrznych i administracji

     

    Zamieszczanie odcisków palców w dowodzie osobistym

    Przewidziano obowiązek wprowadzenia do dowodów osobistych drugiej cechy biometrycznej, tj. odcisków palców.

    Pobieranie odcisków palców odbywać się będzie podczas składania wniosku o wydanie dowodu osobistego.

    W warstwie elektronicznej dowodu osobistego wydanego osobie, która nie ukończyła 12. roku życia oraz osobie, od której pobranie odcisków palców jest fizycznie niemożliwe, nie będą zamieszczane odciski palców.

    Określono maksymalny okres przechowywania odcisków palców w Rejestrze Dowodów Osobistych – tj. do dnia odbioru dowodu osobistego, nie dłużej jednak niż do 90 dni od dnia wydania, tj. personalizacji dowodu osobistego.

     

    Termin ważności dowodów osobistych

    Dzieciom do 12. roku życia wydawane będą dowody osobiste z pięcioletnim okresem ważności.

    Obywatelom po ukończeniu 12. roku życia wydawane będą dowody osobiste z dziesięcioletnim okresem ważności.

    W przypadku, gdy czasowo niemożliwe jest fizycznie pobranie odcisków palców osoby ubiegającej się o wydanie dowodu osobistego (np. z powodów medycznych – oparzenie lub inny wypadek), przewidziano dwunastomiesięczny okres ważności dokumentu.

     

    Dane zawarte w warstwie graficznej dowodu osobistego

    Zmieni się zawartość warstwy graficznej dowodu osobistego – dodany zostanie podpis posiadacza dokumentu.

    Wskazano przypadki, w jakich możliwy jest brak podpisu – chodzi o dzieci do 12. roku życia i osoby powyżej 12. roku życia, jeśli nie mogą złożyć podpisu.

     

    Wniosek o wydanie dowodu osobistego

    Pobieranie odcisków palców powoduje, że wniosek o wydanie dowodu osobistego dla osoby powyżej 12. roku życia będzie można złożyć jedynie osobiście w organie gminy.

    Możliwość składania wniosku o wydanie dowodu osobistego drogą elektroniczną pozostanie wyłącznie w przypadku dokumentu dla osób do 12. roku życia, od których nie będą pobierane odciski palców.

     

    Nowe rozwiązania mają wejść w życie 2 sierpnia 2021 r., z wyjątkiem niektórych przepisów, które zaczną obowiązywać w innych terminach.

     

     

     

    Rada Ministrów

     

     

  • W moim dzisiejszym filmie kontynuuję tematykę rozpoczętą tydzień temu - polskich zdrajców w czasie niemieckiej okupacji. Dzisiaj opowiadam o tzw. wielkiej trójce zdrajców Polski: Blance Kaczorowskiej, Ludwiku Kalksteinie i Eugeniuszu Świerczewskim, których szpiegowska działalność poczyniła wielkie szkody w działaniu Polskiego Państwa Podziemnego

  • Co najmniej 395 polskich oficerów z obozów w Kozielsku , Starobielsku i Ostaszkowie uniknęło rozstrzelania w ramach Zbrodni Katyńskiej. Z tej grupy Sowieci wyselekcjonowali około trzydziestu polskich oficerów. Trzynastu z nich ukończyło specjalny kurs jaki sowieckie NKWD zorganizowało dla nich w podmoskiewskiej Małachówce

  • Restaurator: Nękają nas, CHCĄ NASZEGO BANKRUCTWA! Paweł Mołoń

  • Ivan Komarenko - Miska ryżu OFFICIAL 2020

  • Zapowiedziano utworzenie Rejestru Krzywd - listy policjantów i urzędników utrudniających przedsiębiorcom prowadzenie działalności gospodarczej

  • Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro skierował do Sądu Najwyższego kasację od wyroku Sądu Wojewódzkiego w Katowicach z 4 czerwca 1951 roku, który skazał na niemal rok pozbawienia wolności Świadka Jehowy za rzekome przestępstwo przeciwko „władzy ludowej”

     

    Akt oskarżenia Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego

    W kasacji skierowanej do SN przez Zastępcę Prokuratora Generalnego Roberta Hernanda w imieniu Prokuratora Generalnego wniesiono o uchylenie wyroku skazującego mężczyznę, który był ówcześnie przewodniczącym Chrześcijańskiego Zboru Świadków Jehowy w Grabocinie. Został on skazany przez komunistyczny sąd na podstawie dekretu z dnia 13 czerwca 1946 r. o przestępstwach szczególnie niebezpiecznych w okresie odbudowy Państwa na karę 11 miesięcy pozbawienia wolności. Wyrok został wykonany w całości.

     

    Akt oskarżenia w sprawie sporządził Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa Publicznego w Będzinie. Zarzucono w nim, że oskarżony „w okresie czasu [sformułowanie org. – PK] do dnia aresztowania, tj. do dnia 7 sierpnia 1950 r. na terenie powiatu będzińskiego w celu rozpowszechniania przechowywał nielegalne pisma zawierające fałszywe wiadomości, mogące wyrządzić istotną szkodę interesom Państwa Polskiego bądź obniżyć poniżyć powagę jego naczelnych organów, a mianowicie wyszydzające naszą władzę ludową, przepowiadanie bliskiego końca świata i o zniszczeniu kuli ziemskiej”.

     

    „Czas końca świata”

    Organy niepodległego Państwa Polskiego rozpoczęły badanie sprawy wskutek działań dzieci prześladowanego mężczyzny. Rodzeństwo wniosło do Sądu Okręgowego w Katowicach o odtworzenie akt postępowania Sądu Wojewódzkiego w Katowicach na potrzeby przeprowadzenia postępowania kasacyjnego.

     

    Ustalono, że mężczyzna został aresztowany przez Urząd Bezpieczeństwa 7 sierpnia 1950 r. W tym samym dniu przeprowadzono w jego domu rewizję, zabezpieczając broszury związane z wyznaniem zatrzymanego, m.in. „Strażnicę”. Zbrodnicze – według komunistycznych funkcjonariuszy – tytuły periodyku brzmiały: „Jest bliższy niż myślą”, „Czas końca świata” oraz „Czyste i niepokalane uwielbienie”. W materiale dowodowym znalazły się również ulotki o treści „Pokój na ziemi – kto go ustanowi” oraz „Nowy świat – kto może go ustanowić”. Mężczyzna złożył wyjaśnienia, że publikacje dotyczyły wyłącznie kultu wyznaniowego. Sąd uznał, że zawierały one fałszywe wiadomości, mogące wyrządzić istotną szkodę interesom Państwa Polskiego. Świadek Jehowy został prawomocnie skazany przez sąd z art. 24 ww. dekretu (tzw. małego kodeksu karnego), tj. za przechowywanie inkryminowanych materiałów.

     

    Bezprawne represje

    We wniesionej do Sądu Najwyższego kasacji Prokurator Generalny wskazał, że aktywny członek wspólnoty religijnej Świadków Jehowy przechowywał publikacje, które w sposób oczywisty wiązały się wyłącznie z kultem religijnym. W sferze tej nawet zgodnie z prawem komunistycznego państwa – zarówno ówczesną konstytucją, jak i dekretem z dnia 5 sierpnia 1949 r. – obywatele korzystali z ochrony wolności sumienia i wyznania.

     

    W kasacji przytoczono współczesne orzecznictwo Sądu Najwyższego, z którego wynika, że skazania Świadków Jehowy były efektem instrumentalnego wykorzystywania przez komunistów niektórych przepisów prawa karnego materialnego, a w gruncie rzeczy ich rażącej obrazy. Świadkowie Jehowy byli represjonowani przez władze – Urząd do Spraw Wyznań w lipcu 1950 r. odmówił rejestracji tego związku religijnego.

    Tymczasem wszelkie odniesienia w wystąpieniach członków wspólnoty Świadków Jehowy do ówczesnej sytuacji społecznej wynikały wyłącznie z ich wiary i nie poddawały się ocenie z punktu widzenia obiektywnej prawdziwości czy fałszywości.

     

    Prokurator Generalny ocenił, że oskarżonemu przypisano popełnienie przestępstwa, mimo, że jego zachowanie nie realizowało ustawowych znamion występku z art. 24 m.k.k., jak również żadnego innego czynu zabronionego – nawet w świetle prawa ustanowionego przez komunistów.

     

    W związku z powyższym w kasacji wniesiono o uchylenie wyroku i uniewinnienie represjonowanego mężczyzny.

     

     

     

    Prokuratura Krajowa

  • Funkcjonariusze Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach zatrzymali Józefa J., byłego prezesa konsorcjum finansowego – inwestycyjnego Colloseum

     

    Ustalenia śledztwa

    Śledczy ustalili, że pokrzywdzona prowadziła na terenie Zabrza dwie firmy trudniące się m.in. sprzedażą monitorów wielkoformatowych marki LG. W ramach tej działalności sprzedała swoim klientom dużą partię towaru, ale nie otrzymała za niego zapłaty. W związku z brakiem możliwości odzyskania swych wierzytelności zawarła z jedną ze spółek trudniących się dochodzeniem roszczeń m.in. umowę cesji powierniczej.

     

    Umowa ta przewidywała, że za wyegzekwowanie należności na rzecz Spółka otrzyma wynagrodzenie w wysokości 20% ich wartości. Pomimo postanowień umowy przedstawiciele spółki zażądali od pokrzywdzonej wypłaty zaliczki na poczet przyszłego wynagrodzenia. W tym zakresie strony uzgodniły, że kobieta wypłaci spółce tytułem zaliczki określoną kwotę, ale te pieniądze zostaną jej zwrócone w przypadku braku skutecznego dochodzenia roszczeń.

     

    Spółka nie podjął realnych działań w celu wywiązania się z zawartej umowy i nie zwrócił pokrzywdzonej otrzymanej zaliczki. Ponadto ustalono, iż w kwietniu 2015 roku pokrzywdzona zawarła ze wskazaną spółką dwie umowy cesji wierzytelności. Pomimo postanowień umowy nie zostały uregulowane należności z tytułu cesji. Jak wynika z przeprowadzonych dowodów już w chwili zawarcia umowy cesji spółka nie była w stanie uregulować należności.

     

    Zarzuty

    W Prokuraturze Okręgowej w Katowicach Józef J. oraz Katarzyna L. – jej prokurent - usłyszell po 4 zarzuty popełniania przestępstw oszustwa na łączną kwotę ponad 600 tys. zł.

     

    Józef J. na wniosek prokuratora decyzją Sądu został tymczasowo aresztowany. Wobec Katarzyny L. prokurator zastosował poręczenie majątkowe.

    Podejrzanym grożą kary do 10 lat pozbawienia wolności.

     

     

     

    Prokuratura Krajowa

  • W związku kolejną publikacją „Gazety Wyborczej” pt. „Roman Giertych bierze odwet. Chce uderzyć po kieszeni szefa poznańskiej prokuratury” nagłaśniającą strategię obrony Romana G. podejrzanego o przywłaszczenie olbrzymich sum ze spółki giełdowej Polnord, prokuratura przypomina, że zasada domniemania niewinności nie wyklucza informowania o biegu postępowań przygotowawczych

     

    W przypadku Romana G. prokuratura na podstawie art. 12 Ustawy prawo o prokuraturze poinformowała opinię publiczną o toczącym się przeciwko niemu i innym osobom postępowaniu, w którym jest on podejrzany o przywłaszczenie mienia wielkiej wartości w kwocie ponad 72 mln zł z czego uczynił sobie stałe źródło dochodu oraz wyrządzenie giełdowej spółce szkody majątkowej w wielkich rozmiarach.

     

    Twierdzenia Romana G., że prowadzący konferencję prasową Prokurator Regionalny w Poznaniu Jacek Motawski przesądził jego winę udzielając podstawowych informacji o biegu postępowania przygotowawczego są niedorzeczne. Dla każdej osoby posiadającej choćby minimalną wiedzę o obowiązującym prawie jest oczywiste, że orzeczenie o winie jest wyłączną kompetencją sądu. Skierowany przez Romana G. przeciwko Jackowi Motawskiemu jako osobie fizycznej pozew za rzekome naruszenie dobrego imienia stanowi kuriozum w praktyce wymiaru sprawiedliwości.

     

    Nie ma on podstaw prawnych i jest próbą wywarcia nacisku na prokuratora i usiłowaniem wprowadzenia w błąd opinii publicznej. Autor pozwu doskonale wie, że prokurator działający w ramach obowiązków służbowych jest zwolniony z odpowiedzialności cywilnoprawnej, co wynika wprost z art. 12 par 4 Ustawy prawo o prokuraturze. Podkreślić należy, iż wszystkie działania prokuratury w tej sprawie są legalne i wynikają ze zgromadzonych dowodów. Postępowanie dowodowe pozostaje w toku, a sprawa ma charakter rozwojowy.

     

    Dziennikarze relacjonujący działania Romana G. powinni zdawać sobie sprawę, że interpretacja zasady domniemania niewinności, którą usiłuje narzucić Roman G. skutecznie wyeliminowałaby dziennikarstwo śledcze jako demaskujące przestępcze działania różnych osób nie tylko przed wyrokami sądów, ale nawet przed wszczęciem postępowań przygotowawczych.

     

     

     

    Prokuratura Krajowa

  • Transakcja nie zagraża konkurencji na żadnym z badanych rynków – dlatego spółki otrzymały zgodę Prezesa UOKiK na połączenie

     

    Orlen stoi na czele grupy kapitałowej działającej w przemyśle naftowym i petrochemicznym. Zajmuje się wydobyciem oraz produkcją gazu ziemnego i ropy naftowej, a także obrotem asfaltami i paliwami, w tym lotniczymi. W skład grupy Orlen wchodzi spółka Ruch, która dystrybuuje prasę, a także sprzedaje ją detalicznie, głównie poprzez sieć kiosków.

    Ponadto działa na rynku reklamy zarówno jako reklamodawca, jak również dom mediowy poprzez spółkę Sigma Bis.

    Polska Press stoi na czele grupy kapitałowej, która głównie działa medialnie na 15 rynkach lokalnych w Polsce. Wydaje 20 dzienników regionalnych, blisko 120 tygodników lokalnych oraz prasę bezpłatną. Sprzedaje powierzchnię reklamową w prasie i internecie oraz świadczy usługi poligraficzne. Do grupy należą drukarnie oraz witryny online, w tym naszemiasto.pl. Transakcja polega na przejęciu przez PKN Orlen bezpośredniej kontroli nad Polska Press.

     

    Wniosek o zgodę na koncentrację wpłynął do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów 10 grudnia 2020 r. W tym czasie Prezes UOKiK przeanalizował skutki planowanej transakcji. W oparciu o wiedzę oraz dostarczone przez strony informacje, a także po analizie rynku i możliwych konsekwencji przejęcia, Prezes UOKiK wydał zgodę na dokonanie koncentracji.

     

    - Planowana koncentracja nie wpłynie na konkurencję na rynku wydawniczym prasy lokalnej, na której jest obecna Polska Press, a nie był dotychczas obecny PKN Orlen. Zmianie ulegnie wyłącznie właściciel spółki Polska Press, zaś udziały rynkowe poszczególnych jego uczestników pozostają bez zmian. Po starannej analizie zebranych materiałów i ocenie skutków rynkowych połączenia spełnione zostały kryteria do wydania bezwarunkowej zgody dla koncentracji spółek PKN Orlen i Polska Press - powiedział Tomasz Chróstny, Prezes UOKiK.

     

    W przypadku transakcji pomiędzy Orlenem a Polska Press mamy do czynienia z koncentracją wertykalną zachodzącą pomiędzy podmiotami działającymi na różnych szczeblach obrotu prasy. W praktyce oznacza to, że działalność uczestników koncentracji się nie pokrywa.

     

    Prezes UOKiK oparł ocenę skutków koncentracji m.in. na informacjach i danych zebranych w trakcie postępowania, w tym dostarczonych przez strony transakcji oraz od podmiotów konkurujących z Ruch i będących kontrahentami Polska Press. Analizą objęto również wszystkie materiały otrzymane w związku z prowadzonym postępowaniem, m.in. przesłane przez Helsińską Fundację Praw Człowieka, Towarzystwo Dziennikarskie czy Rzecznika Praw Obywatelskich.

     

    - W przypadku tej koncentracji otrzymaliśmy różne stanowiska niezwiązane z naszymi kompetencjami. Część z nich wyrażała obawę, że w wyniku koncentracji mogłoby dojść do zagrożenia pluralizmu mediów czy ograniczenia wolności słowa. Zgodnie z prawem jedyną przesłanką, w oparciu o którą Prezes UOKiK może zakazać dokonania koncentracji, jest istotne ograniczenie konkurencji, oceniane w oparciu o jasno określone i mierzalne kryteria gospodarcze. Prezes UOKiK w zakresie swojej działalności orzeczniczej jest niezależny i nie może kierować się sugerowanymi kryteriami przy prawnej i merytorycznej ocenie koncentracji - zarówno tej, jak i każdej innej.

    Nie może być zatem mowy o posługiwaniu się w postępowaniu koncentracyjnym subiektywnymi i bliżej niezdefiniowanymi w prawie antymonopolowym kryteriami czy kategoriami pojęciowymi. Uwzględnienie tego typu kryteriów stanowiłoby złamanie prawa. Postępowania w zakresie kontroli koncentracji realizujemy zawsze w oparciu o dogłębną ocenę merytoryczną i wypracowany warsztat metodologiczny, nie ulegając przy tym jakiejkolwiek presji zewnętrznej czy emocjom - dodał Chróstny.

     

     

     

    UOKiK

     

  • Organizacje pracodawców: BCC, Konfederacja Lewiatan, Polska Rada Biznesu, Pracodawcy RP, Związek Przedsiębiorców i Pracodawców oraz Związek Rzemiosła Polskiego, wydały oświadczenie w sprawie kolejnych zatrzymań przedsiębiorców

     

    Od kilku tygodni z niepokojem obserwujemy spektakularne zatrzymania byłych szefów państwowych spółek. Po prezesie Orlenu, w tym tygodniu czas przyszedł na prezesa i członków zarządu PKP Cargo.

    Protestujemy przeciwko zatrzymaniom przedsiębiorców, przeprowadzanym tylko w celu przedstawienia zarzutów i złożenia wyjaśnień. Takie postępowanie podważa zaufanie do przedsiębiorcy i firmy, której jest właścicielem lub menedżerem. Podważa także zaufanie do instytucji państwa.

     

    Nie przesądzamy o odpowiedzialności osób, wobec których organy ścigania prowadzą postępowanie. Jednak atmosfera zastraszania i podejrzliwości, którą podsyca fala zatrzymań i aresztowań, nie sprzyja prowadzeniu działalności gospodarczej, zwiększaniu inwestycji, rozwijaniu biznesu.

     

    Powtarzające się zatrzymania byłych szefów dużych państwowych przedsiębiorstw zniechęcą w przyszłości do pracy w takich spółkach dobrych menedżerów. Kierowanie państwową firmą zaczyna kojarzyć się nie tylko z naciskami politycznymi, ale również z ewentualnym aresztowaniem po zmianie władzy. W tej sytuacji wielu menedżerów z sektora prywatnego, ze szkodą dla gospodarki, nie zdecyduje się na pracę w firmach państwowych.

     

    Jesteśmy zaskoczeni nagminnym stosowaniem przez organy ścigania najostrzejszego środka zapobiegawczego, jakim jest areszt tymczasowy. Nie może być on wykorzystywany jako forma nacisku na podejrzanego. Jego nadużywanie narusza prawa człowieka i obywatela oraz konstytucyjne prawo do wolności.

     

    Apelujemy, aby nie wykorzystywać instrumentalnie prawa i nie wydawać przedwczesnych wyroków. Prokuratura nie może przeciągać czynności procesowych w nieskończoność, a sądy muszą stać na straży wolności obywateli.

     

     

     

    Konfederacja Lewiatan

     

     

  • Prokuratura Okręgowa w Ostrołęce skierowała do Sądu Okręgowego w Ostrołęce akt oskarżenia w sprawie „piramidy finansowej", w ramach której doszło do wyłudzenia od pokrzywdzonych kwoty ponad miliona złotych. Oskarżeni to Michał C. i Monika Dorota C., którzy dopuścili się wielokrotnego oszustwa

     

    Działalność oskarżonych oparta był na mechanizmie, tzw. piramidy finansowej. Polegał on na pozyskaniu przez jej założycieli jak największej liczby uczestników, którzy wprowadzeni w błąd co do możliwości osiągnięcia obiecanych zysków, wpłacali im pieniądze, a także działając pod wpływem błędu, nakłaniali inne osoby do wpłacenia środków pieniężnych.

     

    Obiecywany zysk na poziomie od 5 – 100 % miesięcznie

    Stworzona przez oskarżonych piramida finansowa z góry była skazana na upadek, albowiem jak ustalano działalność gospodarcza lub inwestycyjna prowadzona przez Michała C. nie była w stanie przynieść obiecywanych zysków tj. od 5% do 100% miesięcznie od zainwestowanych środków. System ten wymagał lawinowego dopływu nowych uczestników, a taka możliwość była ograniczona.

     

    Liczyli na pewne i wysokie zyski

    Wypłaty środków pierwszym uczestnikom piramidy spowodowały, że kolejne osoby liczyły na pewne i wysokie zyski. Piramida finansowa funkcjonowała dopóki suma wycofywanych przez uczestników pieniędzy była niewielka w stosunku do napływających do systemu nowych środków, natomiast kiedy żądania poszczególnych osób do wypłaty zysków nasiliły się, piramida upadła.

     

    Wykorzystywali łatwowierność osób trzecich

    Na funkcjonowanie piramidy finansowej wskazuje, że jedynym istotnym źródłem zysków uczestników były wpłaty od kolejnych osób. Mechanizm oszustw polegał także na wykorzystaniu łatwowierności osób trzecich. Piramida była skuteczna pomimo tego, że większość osób wpłacających pieniądze znała się.

    Dopiero upadek piramidy spowodował bowiem, że jej uczestnicy zaczęli wymieniać wzajemnie informacje, co pozwoliło im na zorientowanie się w zakresie funkcjonowania tego systemu.

     

    Środki zapobiegawcze

    Oskarżeni nie przyznali się do popełnienia zarzucanych im czynów. Na wniosek prokuratora, złożony w toku postepowania przygotowawczego, sąd zastosował wobec oskarżonych izolacyjny środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania.

    Za zarzucone im przestępstwa grozi kara pozbawienia wolności do 10 lat.

     

     

     

    Prokuratura Krajowa

     

     

  • Zaostrzenie kar za poszczególne przestępstwa, odejście od wychowawczej filozofii odpowiedzialności nieletnich oraz wprowadzenie kary bezwzględnego dożywotniego pozbawienia wolności – to główne pomysły Ministerstwa Sprawiedliwości na zmiany w prawie karnym. Wszystkie one budzą wątpliwości HFPC

     

    W przedstawionej Ministerstwu Sprawiedliwości opinii dotyczącej projektu zmian w kodeksie karnym HFPC zwróciła uwagę na brak empirycznych dowodów wskazujących na konieczność zaostrzenia kar za poszczególne przestępstwa.

     

    „Od lat mamy do czynienia w Polsce ze znacznym spadkiem liczby przestępstw. Do tego dochodzą rekordowo wysokie wyniki badań opinii społecznych dotyczące poczucia bezpieczeństwa. Co więcej, systematycznie rośnie średnia długość kary pozbawienia wolności wykonywana w polskim systemie penitencjarnym” – wskazuje Marcin Wolny, prawnik HFPC. „Proponowane zmiany spowodują wzrost zaludnienia jednostek penitencjarnych, a także pozwolą na łatwiejsze stosowanie tymczasowego aresztowania. Pociągnie to za sobą znaczne koszty finansowe, jak i społeczne, chociażby konieczność mierzenia się z problemami dotykającymi osoby pozbawione wolności przez długi czas” – dodaje M. Wolny.

     

    Dodatkowo HFPC krytycznie odnosi się do zmian w systemie odpowiedzialności nieletnich. Projekt Ministerstwa znacząco poszerza możliwość pociągnięcia nieletniego do odpowiedzialności karnej, na tych samych zasadach co osobę dorosłą. Zdaniem HFPC, rozwiązania to odbiega od dotychczasowej filozofii, na której oparte było postępowanie w sprawach nieletnich. Dodatkowo stoi w sprzeczności z rekomendacjami Komitetu Praw Dziecka, który od lat zaleca Państwom – Stronom Konwencji o Prawach Dziecka odejście od systemu, w którym obowiązują dwie granice wieku dla odpowiedzialności karnej dzieci.

     

    Ponadto HFPC obszernie odniosła się do pomysłu wprowadzenia kary dożywotniego pozbawienia wolności, bez możliwości warunkowego przedterminowego zwolnienia. Zwróciła uwagę, że tego rodzaju ideę, w stosunku do niektórych sprawców przestępstw, można stosować już na gruncie obowiązującego prawa, nie udzielając tym osobom takiego zwolnienia.

     

    Dodatkowo wskazała, że rozwiązanie tego nie da się pogodzić z przepisami polskiej Konstytucji oraz Konwencji o Ochronie Praw Człowieka. W przywołanym przez nią orzeczeniu Vinter p. Zjednoczonemu Królestwu ETPCz podniósł, że zakaz taki stoi w sprzeczności z treścią art. 3 Konwencji gwarantującej każdemu wolność od nieludzkiego traktowania.

     

    „Na pomysł ten trzeba również patrzeć od strony praktycznej. Odebranie możliwości warunkowego przedterminowego zwolnienia, zabiera Służbie Więziennej jakąkolwiek szansę wpływu na postawę osoby pozbawionej wolności. W skrajnych wypadkach może to odbić się nawet na zagrożeniu dla bezpieczeństwa jednostki penitencjarnej” – wskazuje M. Wolny. „Nawet Statut Rzymski Międzynarodowego Trybunału Karnego, a więc instytucji powołanej do sądzenia osób oskarżonych o ludobójstwo, zawiera przepisy nakazujące badać zasadność dalszej detencji osoby skazanej po odbyciu przez nią 25 lat” – dodaje prawnik HFPC.

     

     

     

    LS

    HFPC

     

  • Ministerstwo Sprawiedliwości, jako reprezentant Skarbu Państwu, złoży niezwłocznie apelację od wydanego wczoraj (30 stycznia 2019 roku) wyroku Sądu Okręgowego w Warszawie w sprawie z powództwa sędzi Beaty Morawiec. Nie podziela stanowiska Sądu i uważa, że orzeczenie może nieść negatywne konsekwencje dla wyjaśniania nieprawidłowości ujawnianych w sądach w całym kraju

     

    Przedstawione w uzasadnieniu orzeczenia argumenty faktycznie zdejmują z prezesów wszystkich sądów odpowiedzialność za nadzór nad dyrektorami tychże sądów, mimo że ta odpowiedzialność wynika wprost z przepisów Ustawy – Prawo o ustroju sądów powszechnych obowiązujących przed nowelizacją.

    Rodzi to na przyszłość niebezpieczne skutki dla rozstrzygnięć w sprawach o charakterze pracowniczym, cywilnym, a nawet karnym, dając możliwość dalszego kwestionowania odpowiedzialności prezesów sądów za brak dostatecznego nadzoru nad dyrektorami. Ma to szczególne znacznie w kontekście prowadzonych postępowań prokuratorskich i sądowych związanych z ujawnianymi w ostatnich latach licznymi przypadkami przestępstw o charakterze finansowym w sądach w całym kraju.

     

    Absolutnie nie można się zgodzić ze stwierdzeniem wyrażonym w ustnym uzasadnieniu wyroku przez Sąd Okręgowy w Warszawie, że „prezes sądu nie ma żadnych uprawnień do sprawowania nadzoru nad dyrektorem”. To stwierdzenie prowadzi do absurdalnego wniosku, że to dyrektorzy kierowali sądami, a nie prezesi.

     

    Ustawa – Prawo o ustroju sądów powszechnych przed jej nowelizacją stanowiła, że prezes sądu kieruje sądem, jest zwierzchnikiem służbowym dyrektora sądu i może występować do Ministra Sprawiedliwości o jego odwołanie w przypadku stwierdzenia nieprawidłowości. Nakładała tym samym na prezesów sądów obowiązek interesowania się działalnością dyrektorów i ich nadzorowania.

     

    Brak odpowiedniego nadzoru ze strony prezes Sądu Okręgowego w Krakowie Beaty Morawiec nad działalnością dyrektora tego sądu, który został zatrzymany pod zarzutem przestępstw o charakterze korupcyjnym, został wymieniony w komunikacie Ministerstwa Sprawiedliwości z 27 listopada 2017 roku jako tylko jeden z powodów odwołania z funkcji prezes Morawiec.

     

    Beata Morawiec nigdy nie sygnalizowała Ministrowi Sprawiedliwości nieprawidłowości związanych z pracą ówczesnego dyrektora Bolesława R. ani nie występowała o jego odwołanie. Przeciwnie, wielokrotnie występowała do Ministra Sprawiedliwości o przyznanie dyrektorowi Sądu pieniężnych dodatków specjalnych, uzasadniając to jego zaangażowaniem w wypełnianie obowiązków. Przeczy to złożonym przed sądem przez sędzię Morawiec zeznaniom, że nie interesowała się działalnością dyrektora sądu, a jej kompetencje ograniczały się do „podpisywania mu urlopów”.

     

    Wbrew zarzutom podnoszonym przed sądem przez sędzię Morawiec komunikat Ministerstwa Sprawiedliwości z 27 listopada 2017 roku, informujący o zmianach kadrowych w kilkunastu sądach z województw małopolskiego i lubuskiego, w żaden sposób nie wskazywał, że pozbawienie jej funkcji prezesa Sądu Okręgowego w Krakowie wiąże się z jej udziałem w kryminalnym procederze wyłudzania pieniędzy z Sądu Apelacyjnego w Krakowie. Z przestępczą działalnością nie wiązały prezes Morawiec także powstałe na podstawie tego komunikatu publikacje prasowe.

     

    To Beata Morawiec w licznych wypowiedziach dla mediów przedstawiała się subiektywnie jako ofiara podejrzeń o udział w korupcyjnej aferze. Posunęła się nawet do stwierdzeń: „poniektórzy twierdzili, że ja jestem szefem zorganizowanej grupy przestępczej”, co – biorąc pod uwagę treść komunikatu Ministerstwa Sprawiedliwości – jest oczywistą nieprawdą.

     

     

     

    Ministerswo Sprawiedliwości

     

  • Działania śledczych z Krakowa pozwoliły zatrzymać cztery osoby. Korupcyjny proceder przy przetargach na atrakcyjne nieruchomości usytuowane między innymi pod Wawelem, został przerwany. Pośrednicy powołujący się na wpływy w samorządzie wpadli na gorącym uczynku przyjęcia setek tysięcy złotych łapówki

     

    Krakowscy funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego pod nadzorem Prokuratury Okręgowej w Krakowie Wydziału II zatrzymali 4 osoby. Dwóch pośredników, biznesmena i krakowskiego lekarza. Dwie z nich (Robert F., Małgorzata P. - pośrednicy) powoływały się na wpływy w administracji samorządowej. Podczas śledztwa okazało się, że oboje w zamian za łapówki podejmowali się pośrednictwa w załatwianiu najmu lub kupna mieszkań i lokali użytkowych. Wszystkie oferowane przez nich nieruchomości są usytuowane w atrakcyjnych częściach Krakowa. Niedaleko rynku i w okolicach Wawelu.

     

    Robert F. i jego wspólniczka Małgorzata P. powoływali się wielokrotnie na wpływy w urzędzie miasta, jednostkach podległych urzędowi miasta w Krakowie i Urzędzie Marszałkowskim woj. Małopolskiego, Podjęli się ustawić przetarg na sprzedaż kamienicy w Krakowie na korzyść lokalnego biznesmena. W zamian zażądali 1,3 miliona złotych korzyści majątkowej. W efekcie dostali 150 tysięcy, które miały być rzekomo przeznaczone na łapówki dla urzędników. Na tym nie koniec.

     

    Kolejne 100 tys. łapówkarska para przyjęła od tego samego biznesmena, za ustawienie następnego przetargu na atrakcyjną nieruchomość, ogłoszonego przez Wydział Skarbu, krakowskiego ratusza. W chwilę później agenci z krakowskiej delegatury CBA zatrzymali trzy osoby uwikłane w korupcyjny proceder. Zostali oni zatrzymani pod jedną z restauracji niedaleko Wawelu. W ramach działań tej sprawy, zatrzymano również krakowskiego lekarza. Mężczyzna w zamian za korzyść majątkową przekazaną Małgorzacie P. oraz Robertowi F. miał uzyskać od nich pomoc w sprawie przydziału mieszkania komunalnego. Małgorzata P oraz Robert F. powoływali się przy tym na posiadane wpływy w instytucjach samorządowych.

     

    Agenci przeszukali mieszkania zatrzymanych i pomieszczenia w instytucjach samorządowych, tam zabezpieczono dowody związane ze sprawą. Wszyscy zatrzymani trafili do prokuratury okręgowej w Krakowie, gdzie usłyszeli zarzuty korupcyjne. Planowane są dalsze zatrzymania w tej sprawie. Śledztwo jest rozwojowe i wielowątkowe.

     

     

     

    MS

    CBA

  • Ustawa o ograniczeniu handlu w niedziele jeszcze nie zaczęła obowiązywać, a jej wdrożenie już wprowadza chaos i nieporozumienia. Co tak naprawdę oznacza zakaz handlu w niedziele i dlaczego galerie handlowe zgodnie z prawem mogą być otwarte – wyjaśnia przedstawiciel Polskiej Rady Centrów Handlowych

     

    Wokół nowych regulacji związanych z zakazem handlu w niedziele zaczęło krążyć wiele błędnych opinii. Zanim nowe prawo zacznie obowiązywać w praktyce, warto ustalić fakty.

     

    Po pierwsze:

    zakaz dotyczy podmiotów prowadzących działalność handlową (sprzedażową), a zatem obejmuje sklepy, stoiska, stragany, domy towarowe itp. i nie wprowadza ograniczenia skierowanego do przedsiębiorców prowadzących działalność w zakresie wynajmu nieruchomości.

    Po drugie:

    należy przypomnieć, że centra handlowo-usługowe od dawna nie są już miejscem, w którym odbywa się wyłącznie handel. Na ich terenie prowadzona jest również działalność w zakresie gastronomii, rekreacji, kultury, oświaty, turystyki i wypoczynku w formie restauracji, barów, kin, muzeów, koncertów, boisk, placów zabaw, siłowni, torów kartingowych, a nawet przychodni lekarskich.

     

    Z tego względu Ustawodawca w uzasadnieniu projektu wyraźnie zaznaczył: „Zamknięcie sklepów wielkopowierzchniowych i dyskontów nie oznacza zamknięcia galerii handlowych. Na dotychczasowych zasadach będą w nich działać sklepy prowadzone przez właścicieli, kina, restauracje, itp.”.

     

    Polska Rada Centrów Handlowych, przewidując możliwe wątpliwości interpretacyjne, zgłosiła szereg uwag do ustawy na etapie prac legislacyjnych. – Centrum handlowe to nie jeden wielki sklep, ale szereg punktów usługowo-handlowych. Większość z nich, jak kina czy restauracje, może być otwarta również w niedziele objęte zakazem. Ze względu na 32 wyjątki w ustawie, będzie taka możliwość – mówi Radosław Knap, Dyrektor Generalny PRCH.

     

    Dzisiejsze centra handlowo-usługowe stanowią rodzaj przestrzeni publicznej. Dostęp do szeregu usług sprawia, że spełniają one ważne funkcje społeczne – pozwalają na integrację z rodziną, wypoczynek, rekreację, rozwój kulturalny i sportowy. Szczególną popularnością cieszą się one w weekendy.

     

    Prawdziwym ryzykiem związanym z wprowadzeniem zakazu handlu w niedziele, o którym PRCH alarmowała na podstawie badań i prognoz gospodarczych, jest to, że wbrew intencji Ustawodawcy, aby galerie handlowe, a w nich punkty gastronomiczne, rozrywkowe czy kulturalne itp. pozostały w niedziele otwarte, ich najemcy się na to nie zdecydują ze względu na mniejszą liczbę klientów, niższą sprzedaż i konieczność pokrycia kosztów funkcjonowania centrów tylko przez część sklepów, które nie są objęte zakazem. Zakaz tym samym doprowadziłby do wyeliminowania możliwości korzystania przez społeczeństwo z usług socjalno-kulturalnych oferowanych przez centra handlowo-usługowe w niedziele.

     

     

     

    newsrm

     

  • Jedynie 68 dni zostało na wdrożenie unijnej dyrektywy policyjnej, która miała wzmocnić prawa obywatelek i obywateli wobec państwa. Do Fundacji Panoptykon już kilka miesięcy temu trafił nieoficjalny projekt ustawy wdrażającej dyrektywę, ale oficjalnie w resorcie spraw wewnętrznych „trwają prace koncepcyjne”, a na stronie ministerstwa nie ma żadnych dokumentów

     

    Na co czeka rząd? Czy w ogóle nie zamierza wdrożyć dyrektywy, unicestwiając szansę na wzmocnienie praw obywatelek i obywateli wobec państwa, a przy tym narażając Polskę na kary? Czy też znów – co staje się niechlubnym zwyczajem – prawo dotyczące praw i wolności obywatelskich będzie uchwalane w trybie ekspresowym podczas nocnych obrad?

     

    Dyrektywa policyjna miała za zadanie wzmocnić prawa obywateli w zetknięciu z państwem, m.in. przyznając im prawo informacji, że byli przedmiotem zainteresowania ze strony służb i możliwość złożenia skargi na inwigilację. Polskie – i nie tylko – służby w ostatnich latach zyskują coraz większe uprawnienia do ingerowania w naszą wolność i prywatność. Kontrola nad ich działaniem jest iluzoryczna, ale i tak udaje nam się wychwycić nadużycia, do których dochodzi w związku z przetwarzaniem przez nie danych osobowych obywateli. Dlatego cieszyliśmy się na szansę wzmocnienia praw jednostki, jaką niesie za sobą dyrektywa policyjna. Tymczasem rząd najwyraźniej dąży do tego, by ją zaprzepaścić.

     

    MSWiA, dopytywane o projekt ustawy wdrażającej dyrektywę, zaawansowanie prac i nazwisko osoby odpowiedzialnej za nie, zasłania się trwającymi „pracami koncepcyjnymi” i „uzgodnieniami”, obiecując przy tym, że „będzie na czas”. Tymczasem do Fundacji Panoptykon już pod koniec 2017 r. trafił nieoficjalny projekt ustawy wdrażającej dyrektywę. Chociaż mamy do niego szereg pytań, to podstawowe brzmi: "Dlaczego resort zwleka z oficjalnymi pracami?". Czy zamierza przedstawić projekt w ostatniej chwili, odbębnić pozorne ekspresowe konsultacje, by wreszcie przyjąć własną wersję, grzebiąc w ten sposób realną szansę na zmianę stosunków miedzy władzą a obywatelami? A może wcale nie zamierza wdrażać dyrektywy?

     

    Ten ostatni scenariusz oznaczałby pogorszenie obecnego stanu rzeczy. Dziś policja i prokuratura przetwarzają nasze dane na zasadach wynikających z ustawy o ochronie danych osobowych z 1997 r., a ich działanie podlega kontroli GIODO. Wraz z zastąpieniem ustawy z 1997 r. nową, wdrażającą unijne rozporządzenie o ochronie danych osobowych, zarówno zasady, jak i kontrola przestaną obowiązywać. Służby będą działały tylko na podstawie ustaw regulujących ich kompetencje. A te pozwalają im na bardzo dużą ingerencję w wolność jednostki i działanie poza zewnętrzną kontrolą.

     

    Dyrektywa policyjna jest elementem europejskiej reformy ochrony danych osobowych, która odpowiada na wyzwania związane z globalizacją i rozwojem nowych technologii i wzmacnia pozycję obywatelek i obywateli zarówno wobec państwa, jak i sektora prywatnego. Prace nad wdrożeniem rozporządzenia o ochronie danych osobowych (RODO) trwają od miesięcy, a nowa ustawa o ochronie danych osobowych przewiduje powołanie organu ochrony danych, który będzie m.in. wykonywał zadania wynikające z dyrektywy policyjnej. Jakie dokładnie – to ma regulować ustawa wdrażająca dyrektywę, która powinna zacząć obowiązywać od 6 maja, a której oficjalnego projektu wciąż nie ma.

     

     

    Fundacja Panoptykon

    Anna Obem, Wojciech Klicki

  • 1 marca wejdzie w życie ustawa, która zakłada stopniowe ograniczanie możliwości handlu w niedziele. W 2018 r. czeka nas 29 niedziel handlowych i 23 niedziele z zakazem handlu. Rok później sklepy otwarte będą już tylko w 15 niedziel, a zamknięte w 37. Natomiast począwszy od 2020 r. handel dozwolony będzie w Polsce jedynie w 7 niedziel, a zabroniony w 45

     

    Od początku byliśmy przeciwny tej regulacji ponieważ przyniesie więcej strat niż korzyści. Handel przeżywa trzęsienie ziemi, które odczują wszyscy - konsumenci, handlowcy, pracownicy handlu. Przesunięcie sprzedaży z niedzieli na piątkowy wieczór i sobotę wymaga głębokich zmian w organizacji sprzedaży i dostaw. Nie unikniemy przy tym wydłużenia czasu pracy w piątek wieczór, w sobotę, ale i w poniedziałek.

     

    Sieci handlowe przyspieszyły proces instalowania kas samoobsługowych, ale to rozwiązanie pewnie nie ograniczy szybko dłuższych kolejek do kas, np. w soboty. Konsumenci będą zmuszeni do dokonywania zakupów w placówkach, np. na stacjach benzynowych, gdzie jest mniejszy asortyment, a wyższe ceny.

     

    Każde ograniczenie wykonywania pracy, niezależnie od branży, skutkuje zmniejszeniem zatrudnienia i dochodów. Obecnie, nie będzie to odczuwalne, ponieważ rosną wynagrodzenia, zatrudnienie i w rezultacie konsumpcja, ale da o sobie znać w momencie spowolnienia gospodarki.
    Zakaz handlu w niedziele spowoduje, że centra usługowo- handlowe będą pracowały 40 dni krócej w roku, co oznacza zmniejszenie efektywności inwestycji i zamrożenie kapitału, którego mamy niewiele.

     

     

    Jeremi Mordasewicz, doradca zarządu Konfederacji Lewiatan

  • Wczoraj Sąd Rejonowy w Olsztynie skazał byłego wójta Gminy Gietrzwałd Marcina S. na karę 1 roku i 4 miesięcy pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jej wykonania na okres 3 lat próby. Sąd wymierzył mu również 5 tysięcy złotych grzywny oraz orzekł zakaz zajmowania stanowisk w administracji publicznej na okres 3 lat

     

    Prokuratura Okręgowa w Olsztynie 30 grudnia 2016 roku oskarżyła ówczesnego Wójta Gminy Gietrzwałd o popełnienie 195 przestępstw polegających na przekroczeniu uprawnień (art. 231 par. 1 kodeksu karnego) i podrobieniu dokumentów (art. 270 par. 1 kodeksu karnego) oraz o jedno przestępstwo polegające na przekroczeniu uprawnień w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej (art. 231 par. 2 kodeksu karnego), podrobieniu dokumentów (art. 270 par. 1 kodeksu karnego) i używaniu dokumentów poświadczających nieprawdę (art. 273 kodeksu karnego).

     

    W toku śledztwa ustalono, że od maja 2011 roku do maja 2014 roku, kiedy to oskarżony był zatrudniony w Urzędzie Gminy Gietrzwałd na stanowisku Inspektora w Referacie Planowania Przestrzennego, Drogownictwa, Nieruchomości i Ochrony Środowiska, podrabiał on projekty decyzji o ustalenie warunków zabudowy lub decyzji o ustalenie lokalizacji inwestycji celu publicznego. Polegało to na dokonywaniu zmian w projekcie wcześniej sporządzonym przez uprawnionego urbanistę. W kilku przypadkach były Wójt Gminy Gietrzwałd sporządził sam taki projekt decyzji, zamiast uprawnionego urbanisty.

     

    Następnie, przy zastosowaniu techniki kseromontażu, Marcin S. nanosił na tych dokumentach pieczątki wraz z podpisem urbanisty. W jednym przypadku, po uprzednim podrobieniu projektu, oskarżony uzyskał poświadczenie wpływu dokumentu do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, co faktycznie nie miało miejsca. Marcin S. działał wówczas w celu osiągnięcia korzyści majątkowej i osobistej, bowiem w późniejszym okresie nabył jedną z działek, których dotyczyła podrobiona decyzja.

     

    Sąd Rejonowy w Olsztynie uznał Marcina S. za winnego wszystkich zarzucanych mu przestępstw.

    Wyrok jest nieprawomocny.

     

     

     

    LS

    Prokuratura Krajowa

     

  • Realizacja zadań GIODO związanych z przygotowaniem urzędu do stosowania ogólnego rozporządzenia o ochronie danych (RODO) jest poważnie zagrożona – alarmuje Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych

     

    W związku z wieloma nowymi kompetencjami, jakie organy ochrony danych osobowych otrzymały na mocy RODO i koniecznością przygotowania się do ich wykonywania, GIODO jeszcze w 2017 r. wnioskował o zapewnienie w budżecie prawie 49 mln zł. Realizacja nowych zadań wymaga bowiem reorganizacji urzędu, zapewnienia odpowiednich rozwiązań informatycznych wspomagających wykonywanie ciążących na GIODO obowiązków, zwiększenia zatrudnienia, kupna sprzętu czy choćby wynajmu dodatkowej powierzchni biurowej. Środki, o które GIODO wnioskował na wskazane wyżej cele, nie zostały ujęte w budżecie organu na rok 2018. Zostały przeniesione do rezerwy celowej, lecz w żadnym oficjalnym dokumencie nie wskazano, w jakiej wysokości, co wzbudziło poważne zaniepokojenie GIODO.

     

    „Ustne zapewnienia dotyczące wysokości środków budżetowych polskiego organu ochrony danych osobowych są, w mojej ocenie, bardzo niejednoznacznym określeniem możliwości finansowania wydatków GIODO w 2018 roku” – wskazała dr Edyta Bielak-Jomaa, Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych (GIODO) w piśmie skierowanym 12 lutego 2018 r. do Minister Finansów, Teresy Czerwińskiej.

     

    Zostaną one uruchomione dopiero po uchwaleniu nowej ustawy o ochronie danych osobowych i na wniosek urzędu. Będą też relatywnie pomniejszone – wynika z odpowiedzi, jaką GIODO 16 lutego 2018 r. otrzymał od Ministra Finansów.

     

    Zdaniem GIODO, to zdecydowanie za późno, by urząd mógł właściwe przygotować się do realizacji wynikających z RODO obowiązków, w tym dotyczących wsparcia administratorów w tym zakresie.

     

    Co istotne, wśród nowych i zarazem bardziej skomplikowanych zadań znajduje się choćby obsługa zgłoszeń związanych z naruszeniami ochrony danych osobowych (np. wyciekami), zatwierdzanie kodeksów postępowań przyjętych przez organizacje zrzeszające administratorów lub przetwarzających dane, prowadzenie postępowań dotyczących nałożenia kar na podmioty naruszające regulacje RODO. Zadania te wymagają nie tylko zwiększenia zatrudnienia, ale zmiany wewnętrznych procedur, wydzielenia nowych zespołów czy departamentów zajmujących się ich realizacją – także współpracą z urzędami ochrony danych z innych państw UE. Dodatkowe fundusze są potrzebne także do przeszkolenia osób, by były one gotowe do wypełniania swoich obowiązków od 25 maja 2018 r.

     

    Nieprzekazanie tych niezbędnych środków finansowych odpowiednio wcześnie oznacza, że polski organ ochrony danych jest pozbawiony możliwości właściwego przygotowania się do realizacji zadań określonych w RODO.

     

    Tymczasem wzmocnienie krajowych organów ochrony danych było jednym z podstawowych celów RODO. Na potrzebę zapewnienia niezbędnych środków zwróciła uwagę również Grupa Robocza Art. 29, przyjmując 4 maja 2017 r. list skierowany do rządów państw członkowskich, w którym potrzebę wzmocnienia organów nadzorczych uzasadniano m.in. „absolutną koniecznością przygotowania i profesjonalnego wdrożenia nowych ram prawnych (...), szkolenia pracowników, aktualizacji systemów informatycznych, propagowania świadomości i zapewniania wytycznych na temat nowych zasad”.

     

    Pod koniec stycznia 2018 r. również Komisja Europejska, zaniepokojona stanem przygotowań do RODO, apelowała o przyspieszenie prac w tym zakresie. Podkreśla również, że państwa członkowskie powinny zadbać o zapewnienie krajowym organom nadzoru (czyli w Polsce GIODO) niezbędnych funduszy i kadr, by w ten m.in. sposób zagwarantować ich niezależność i skuteczność działania.

     

    Sytuacja jest bardzo poważna, bowiem Polska – nie zapewniając urzędowi ds. ochrony danych osobowych odpowiednich środków na przygotowanie się do realizacji obowiązków z RODO – może zostać narażona na poważny zarzut niewłaściwego wdrożenia rozporządzenia.

     

     

     

    GIODO

     

     

  • W czwartek 22 lutego 2018 r. Sąd Okręgowy utrzymał w mocy wyrok uniewinniający działaczy Partii Zieloni, obwinionych o znieważenie Znaku Polski Walczącej. Do znieważenia miało dojść w związku z eksponowaniem transparentu, na którym na końcu kotwicy namalowane zostały symbole płci. Wyrok jest prawomocny

     

    Na prośbę HFPC obwinionych reprezentował pro bono adw. Artur Pietryka. Fundacja ponadto złożyła w sprawie opinię przyjaciela sądu.

     

    Zarzuty po demonstracji

    18 czerwca 2016 r. Małgorzata Tracz, Elżbieta Hołoweńko i Marcin Krawczyk – przewodnicząca oraz dwoje aktywistów Partii Zieloni – uczestniczyli w demonstracji „Marsz Godności” poświęconej obronie praw kobiet. Komendant Rejonowy Policji Warszawa I skierował przeciwko działaczom wniosek o ukaranie i zarzucił im znieważenie Znaku Polski Walczącej (wykroczenie z art. 3 ust. 1 ustawy o ochronie Znaku Polski Walczącej) „poprzez publiczne eksponowanie transparentu, na którym widniał przerobiony Znak Polski Walczącej, w ten sposób, że u jego dolnych podstaw umieszczono symbole płci”. Na transparencie pod znakiem znajduje się również napis „Nie-podległa”.

     

    Sąd Rejonowy uniewinnia, Policja składa apelację

    Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia 5 października 2017 r. uniewinnił troje obwinionych. W uzasadnieniu wyroku sąd podkreślił, że ustawa nie wprowadza ogólnego zakazu przetwarzania znaku, lecz przewiduje karę tylko wtedy, gdy taka modyfikacja ma ośmieszyć lub poniżyć chroniony symbol. W ocenie sądu wymowy transparentu Zielonych nie można ocenić jako wulgarnej, prześmiewczej czy budzącej niesmak. Sąd zauważył też, że w świetle gwarancji wolności słowa obwinieni mieli prawo manifestować swoje poglądy także poprzez używanie chronionego Znaku Polski Walczącej.

    Z wyrokiem Sądu Rejonowego nie zgodziła się Policja i jako oskarżyciel publiczny wniosła apelację.

     

    Sąd Okręgowy: apelacja niezasadna

    Sąd Okręgowy utrzymał w mocy uniewinniający wyrok sądu I instancji, uznając apelację Policji za niezasadną. W ustnym uzasadnieniu dzisiejszego wyroku sąd podkreślił, że prawo pozwala na przerabianie symboli narodowych, o ile nie prowadzi to do ich znieważania. Sąd zauważył przy tym, że taki ogólny zakaz przetwarzania czyniłby te symbole wyłącznie martwymi, zakurzonymi eksponatami muzealnymi, a dzięki temu mogą zyskiwać nowe życie, wiązać nas minionymi czasami, nie pozwalając o nich zapomnieć.

     

    Opinia HFPC

    „Jesteśmy zadowoleni z dzisiejszego wyroku i zgadzamy się w argumentacją przedstawioną w jego ustnym uzasadnieniu – nie każda modyfikacja Znaku Polski Walczącej jest jego znieważaniem, ale tylko taka, która, przyjmując obraźliwą formę, wyraża pogardę dla tego symbolu” – mówi Konrad Siemaszko, prawnik HFPC. „W naszej opinii przyjaciela sądu zwróciliśmy dodatkowo uwagę, że eksponowanie transparentu «Polka Nie-podległa» można uznać za sposób udziału w ważnej debacie publicznej, a zatem za rodzaj wypowiedzi, która podlega szczególnej ochronie. Nie należy także zapominać, że wolność słowa i swoboda zgromadzeń gwarantują nie tylko samą możliwość wyjścia na ulicę i zabrania głosu, ale chronią także swobodę wyboru formy wypowiedzi i demonstrowania” – dodaje Konrad Siemaszko.

    Sygn. akt sprawy: X KA 1345/17.

     

     

     

    HFPC

     

  • Na polecenie Prokuratury Okręgowej w Łodzi funkcjonariusze CBA zatrzymali trzy osoby podejrzane o działanie w grupie przestępczej, która w latach 2014 - 16 wyłudziła zwrot podatku VAT na kwotę ponad 30 mln zł i wyprała ponad 161 mln zł pochodzących z przestępstw

     

    Zarzuty prokuratora

    Zatrzymani to prezes, wiceprezes zarządu i główna księgowa jednej z warszawskich spółek. Prokurator zarzucił im udział w zorganizowanej grupie przestępczej, pranie brudnych pieniędzy w kwocie ponad 161 mln złotych oraz uszczuplenie w zakresie podatku VAT na sumę ponad 30 mln złotych, a także oszustwa na tę kwotę. Co do członków zarządu prokurator skierował do sądu wniosek o ich tymczasowe aresztowanie. Natomiast od głównej księgowej prokurator przyjął poręczenie majątkowe w kwocie 20 tys. złotych, zastosował zakaz opuszczania kraju i policyjny dozór.

     

    Sposób działania podejrzanych

    Jak wynika z dotychczasowych ustaleń, w latach 2014 – 2016, podejrzani wchodzili w skład zorganizowanej grupy przestępczej mającej na celu popełnienia przestępstw polegających na fikcyjnym obrocie towarami odzieżowymi oraz wystawianiu nierzetelnych faktur VAT, uszczuplaniu należności Skarbu Państwa z tytułu podatku VAT, a także legalizowaniu środków pieniężnych pochodzących z tych przestępstw.

     

    Dowody zebrane w sprawie wskazują, że efektem działalności podejrzanych jest przekazanie kwoty ponad 161 mln złotych na rachunki innych spółek. Następnie, środki te zostały wypłacone i przejęte w wysokości pomniejszonej o prowizję. Działania te miały na celu udaremnienie, bądź znaczne utrudnienie ustalenia pochodzenia pieniędzy z przestępstwa.

     

    Kolejny przedstawiony zarzut łączy się z wprowadzeniem w błąd pracowników urzędu skarbowego poprzez wykazanie w deklaracjach podatkowych faktur VAT dot. transakcji, które w rzeczywistości nie miały miejsca. Dotyczy to faktur na łączną kwotę ponad 161 mln złotych. Działania te doprowadziły nienależnego zwrotu podatku VAT na sumę łączną ponad 30 mln złotych. Tej właśnie kwoty dotyczy także zarzucone podejrzanym przestępstwo oszustwa.

     

    To kolejne zatrzymania i zarzuty

    To już kolejni zatrzymani w śledztwie prowadzonym przez Prokuraturę Okręgową w Łodzi i CBA. W sprawie tej zarzuty przedstawione zostały już 32 osobom, wśród których są cudzoziemcy.


    7 podejrzanych przebywa w areszcie. Skierowane obecnie wnioski, co do dwóch kolejnych zatrzymanych, sąd rozpozna dzisiaj. Podejrzanym tym grożą kary pozbawienia wolności w wymiarze do lat 15.

     

     

     

    Prokuratura Krajowa

     

     

  • Dwoje dzieci ujawnionego w „rejestrze pedofilów” skazanego mężczyzny obawia się powrotu traumy oraz wykluczenia, gdy otoczenie odkryje, kim był ojciec. Oboje byli ofiarami przemocy ze strony ojca (choć nie przestępstw na tle seksualnym). Syn mężczyzny poprosił o interwencję Rzecznika Praw Obywatelskich. Adam Bodnar zwrócił się do Ministra Sprawiedliwości o zmianę prawa. Dziś dziecko ujawnionego przestępcy seksualnego nie może wystąpić o usunięcie jego danych z rejestru

     

    - Potwierdzają się obawy o ponowną traumę młodych ofiar przestępstw w związku z opublikowaniem w tzw. rejestrze pedofilów pełnych danych ich prześladowców - napisał RPO Adam Bodnar do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Wystąpił do niego o pilną nowelizację ustawy tak, by ochronić dzieci - ofiary sprawców ujawnionych w rejestrze (VII.501.2.2018)

     

    Do Rzecznika napisał chłopak, który wraz z siostrą przed kilkoma laty padł ofiarą przemocy ze strony ojca. Ojciec ten następnie za poważne przestępstwa na tle seksualnym wobec dwóch przyrodnich sióstr wnioskodawcy został skazany został na 15 lat więzienia. Dzieci trafiły do rodziny zastępczej i mieszkają w małej miejscowości.

    „Dnia 1 stycznia 2018 r. zostały publicznie ujawnione na stronie Ministerstwa Sprawiedliwości wszystkie dane (nazwiska, zdjęcia, daty urodzenia oraz daty i miejsca dokonania przestępstw) 800 przestępców seksualnych z ostatnich lat w Polsce, w tym mojego ojca. [Kilka dni potem] na Facebooku zobaczyłem wpis [pewnej osoby], która umieściła dane wraz ze zdjęciami wszystkich przestępców seksualnych z [mojego powiatu]. Wśród tych osób był również mój ojciec. To była akcja antypedofilska, skierowana do ludzi z naszego powiatu „ku przestrodze", która natychmiast się rozprzestrzeniła wśród znajomych. Wiem. że to kwestia czasu, kiedy ludzie zaczną się dopytywać, czy to mój ojciec” - napisał autor listu.

     

    Rzecznik Praw Obywatelskich zaalarmował Ministra Sprawieliwości. Dane chłopaka– za jego zgodą – przekazał wraz z listem ministrowi Ziobrze.

     

    „Autor listu obawia się nie tylko o siebie i spodziewaną utratę spokoju życia, ale przede wszystkim o siostrę” -pisze RPO. Dziewczyna od kilku lat jest pod opieką psychologa, obawia się o przyszłość.

     

    Zmiana nazwiska nie rozwiąże problemu w tak małej miejscowości, a jedyną alternatywą może być wyjazd z Polski.

     

    Jak publikacja danych szkodzi ofiarom i dzieciom sprawcy? Przed czym ostrzegał Rzecznik i eksperci?

    Od wejścia w życie ustawy do RPO wpływają skargi dotyczące funkcjonowania i skutków publicznego Rejestru Sprawców Przestępstw na Tle Seksualnym.

     

    „Niestety, potwierdzają się obawy, które podnosiłem w piśmie z dnia 24 lutego 2016 r. skierowanym do przewodniczącego podkomisji nadzwyczajnej w Sejmie pracującej nad projektem ustawy” - wskazał RPO. Przypomniał, że „pełna i jednoznaczna identyfikacja osoby objętej rejestrem publicznym, wynikająca z faktu publikacji imienia i nazwiska, daty urodzenia, ale również fotografii sprawcy, może w efekcie prowadzić do identyfikacji ofiar sprawcy w przypadku, gdy pokrzywdzonym jest członek rodziny sprawcy, co może skutkować ich niedopuszczalną wiktymizacją”.

     

    RPO powołał się na raporty naukowe z USA o negatywnych skutkach publikacji danych przestępcy seksualnego dla jego dzieci. Np. w raporcie z 2009 r. Jill Levenson i Richard Tewksburystwierdzają, że tracą one prawie wszystkich przyjaciół, są izolowane, są obiektem zaczepek, zmuszane są do przeprowadzki. Zgodnie z raportem, 2/3 dzieci padło ofiarą izolacji, 3/4 zapadło na depresję, 44 proc. było obrażanych lub straszonych, a 7 proc. - pobitych

     

    Erika Frenzel dowodzi, że dzieci te są wyśmiewane w szkołach, odrzucane przez kolegów i ich rodziców. Steven Yoder wskazuje, że coraz więcej badań i opinii sądowych podważa skuteczność i konstytucyjność przepisów o publicznych rejestrach. Dodaje, że tysiące partnerek i dzieci doznaje krzywdy z powodu przepisów, które teoretycznie miały je chronić.

     

    Kto ma wpływ na zawartość rejestru

    Od 1 stycznia 2018 r. w publicznym rejestrze na stronie Ministerstwa Sprawiedliwości są dostępne dane osobowe, fotografie i miejsca pobytu najgroźniejszych ok. 800 skazanych przestępców seksualnych. Druga część rejestru jest dostępna tylko dla przedstawicieli organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości, a także instytucji zajmujących się opieką nad dziećmi. W tej części rejestru są numery PESEL skazanych i ich adresy zameldowania.

     

    Ustawodawca dał prawo do wpływu na zawartość rejestru samym sprawcom i sądom:

    Skazani już sprawcy do 1 grudnia 2017 r mogli wnosić do sądów o niezamieszczanie swych danych w jawnym rejestrze. Rodziny nie miały takiej możliwości. Mógł w ich sprawie interweniować prezes sądu (nie wiadomo, czy robił to w przypadku autora skargi do RPO)

    Obecnie o ujawnieniu danych decyduje sąd: skazując za przestępstwo na tle seksualnym może wykluczyć publikację danych „dla dobra małoletniego pokrzywdzonego przestępstwem lub gdy zamieszczenie danych spowodowałyby niewspółmierne surowe skutki dla skazanego”.

    Pokrzywdzeni członkowie rodzin nie mają głosu. Tymczasem w wielu przypadkach jedynym ratunkiem dla nich może być usunięcie danych z rejestru – zmiana nazwiska nie pomoże w małej miejscowości.

     

    „Niestety, w obecnym kształcie ustawa nie przewiduje żadnych możliwości wystąpienia do sądu o usunięcie danych ojca skarżącego z rejestru i zapewnienia ochrony zarówno jemu, jak i jego rodzeństwu” – alarmuje RPO.

     

    W świetle badań widać jednoznacznie, że dzieci osób z rejestru odczuwają znaczne niedogodności w swym otoczeniu, odrzucenie, czy wręcz wrogość i prześladowanie - dodaje.

     

    Sytuacja ofiar przestępstw na tle seksualnym

    W wystąpieniu do Ministra Sprawiedliwości Rzecznik przypomina, że w jeszcze trudniejszej sytuacji znajdą się te osoby, które nie tylko mogą być zidentyfikowane jako krewni sprawcy, ale też były ofiarami jego przestępstwa na tle seksualnym.

     

    „Szczególnym, kwalifikowanym przypadkiem jest sytuacja, gdy dzieci te same były wcześniej ofiarami przestępcy seksualnego. Nie dość, że zostają one społecznie napiętnowane z powodu winy rodzica, to dodatkowo dochodzi do powtórnej wiktymizacji poprzez przypomnienie im traumatycznych doznań z przeszłości” - napisał RPO. Według niego, z takimi sytuacjami mamy obecnie do czynienia w Polsce.

     

    „Wyłania się poważny i złożony problem społeczny, którego skutkiem może być ponowna wiktymizacja wielu młodych osób, które w przeszłości padły ofiarą poważnych przestępstw na tle seksualnym, a obecnie traumatyczna przeszłość może im zostać w okrutny sposób przypomniana przez ich najbliższe otoczenie: sąsiadów, pracodawców, wynajmujących, znajomych, rówieśników, nową rodzinę” - napisał Rzecznik.

     

    „Zjawisko to uznać należy za wysoce niepożądane i trzeba podjąć wszelkie starania, aby je wyeliminować, dla dobra małoletnich i - w szczególności - dzieci, które padły ofiarą przestępstw seksualnych” - uznał RPO. Dodał, że do ochrony ofiar przestępstw, szczególnie dzieci, zobowiązują Polskę liczne zalecenia, deklaracje i konwencje międzynarodowe, a także przepisy prawa krajowego.

     

    „W związku z powyższym zwracam się do Pana Ministra z prośbą o ustosunkowanie się do przedstawionego problemu oraz podjęcie działań zmierzających do pilnej nowelizacji ustawy.Przypadający na 22 lutego Europejski Dzień Ofiar Przestępstw może stanowić ku temu stosowną okazję” - brzmi konkluzja listu RPO.

     

     

     

    RPO

     

     

  • fractal 1420558 340Prokuratura Regionalna w Białymstoku nadzoruje postępowanie w sprawie prowadzenia bez zezwolenia działalności polegającej na gromadzeniu środków pieniężnych osób fizycznych i prawnych w celu obciążenia ich ryzykiem przez osoby reprezentujące Galleri New Form

  • W toku śledztwa nadzorowanego przez Mazowiecki Wydział Zamiejscowy Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Warszawie 21 lutego 2018 roku funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego z Delegatury w Rzeszowie zatrzymali Grzegorza K. - Prezydenta Miasta Tarnobrzega

     

    Grzegorz K. został zatrzymany w związku z tym, iż pełniąc funkcję publiczną zażądał od tarnobrzeskiego przedsiębiorcy korzyści majątkowej w kwocie 20 tysięcy złotych. Żądanie to zostało sformułowane w związku z opracowywanymi przez urząd miasta zmianami w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego, które miały uwzględnić oczekiwania przedsiębiorcy.

     

    Dziś (22 lutego 2018 roku) w godzinach popołudniowych w Mazowieckim Wydziale Zamiejscowym Prokuratury Krajowej z zatrzymanym zostaną wykonane czynności procesowe. Prezydentowi Miasta Tarnobrzega zostanie przedstawiony zarzut oraz zostanie on przesłuchany w charakterze podejrzanego.

     

    Również dziś w godzinach popołudniowych, po wykonaniu wszystkich zaplanowanych czynności, prokurator podejmie decyzję co do ewentualnego zastosowania wobec podejrzanego środków zapobiegawczych, w tym skierowania do Sądu wniosku o tymczasowe aresztowanie.

     

     

     

    Prokuratura Krajowa

ARCHIWUM PRZEGLĄDU

 

miszmasz-menu-module

NA SKRÓTY