Zobaczymy ludzką twarz urzędników ściągających podatki - takie bajki wciska Polakom resort finansów.
Tymczasem w liczącej niespełna 15 tys. mieszkańców kujawsko-pomorskiej Chełmży, za sprawą sprzecznych decyzji celników, stanął zakład, 80-osobowa załoga pójdzie na bruk.
Krajobraz jak po bitwie
Na miejscu jest jeszcze tylko garstka osób, musieliśmy zrezygnować z 15 pracowników, którym właśnie skończyły się umowy czasowe, reszta poszła na przymusowe urlopy - ubolewa Krzysztof Grabowski, dyrektor finansowy firmy Bioetanol AEG w Chełmży, która do niedawna produkowała alkohol etylowy z przeznaczeniem na wyroby chemiczne.
- Kłopoty sparaliżowały naszą pracę. Będziemy mieli problemy z wypłatą wynagrodzeń. Jesteśmy na granicy bankructwa - mówi Grabowski.
Oto krajobraz po bitwie, jaką pod koniec 2013 roku wytoczyli przeciwko lokalnej gorzelni toruńscy celnicy. Wtedy wszczęli oni postępowanie, którego celem było cofnięcie pozwolenia na prowadzenie składu podatkowego. Tajemniczo brzmi to według nomenklatury urzędniczej, a znaczy po prostu, że bez niego nie wolno produkować alkoholu etylowego.