Przyznają się do winy i idą do więzienia. Nie za swoje grzechy. Seria skandali z nieporadnymi umysłowo więźniami sprawiła, że prokurator generalny zapowiada kasacje i wnioski o ułaskawienie. Nie rozwiąże to do końca problemu.
Kaliber zarzutów bywa duży. Upośledzony umysłowo Tomasz Kułaczewski przyznał się do brutalnego mordu na dziesięciolatku – bo śledczy podczas przesłuchania kazali mu siedzieć w samych spodenkach, a było zimno. Potem obiecali policyjny mundur moro. A nawet, że postrzela sobie na sucho z policyjnego glocka. I jeszcze, zachęcali, w więzieniu będzie miał leczenie psychiatrycznie. Dostał 15 lat, a leczyli go współosadzeni, tak skutecznie, że kilka razy próbował popełnić samobójstwo. Po czterech latach od zbrodni, za którą go skazano, przyznał się rzeczywisty sprawca.